Planował jechać 24 godziny, ale do celu swej podróży dotarł w niecałe 20. Paweł Cieślik, policjant z Katowic, wyruszył rowerem z jednego końca Polski na drugi, aby pomóc nieuleczalnie chorym dzieciom. Wystartował 16 sierpnia o godz. 6.00 rano spod siedziby Fundacji „Śląskie Hospicjum dla Dzieci” w Tychach. Do mety w gdańskim Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC przybył następnego dnia, a właściwie w nocy, maksymalnie zmęczony, ale niezwykle szczęśliwy.


Dla kolarza był to wyścig z czasem i z samym sobą, zakończony pełnym sukcesem. Chociaż po drodze odnowiła się bolesna kontuzja kolana, cały czas pamiętał, dla kogo to robi. – Dla chorych dzieci. Ale nie chciałem zawieść z jeszcze jednego powodu – nieco żartobliwie skomentował swój wyczyn sierżant Paweł Cieślik. – Mój komendant zapowiedział, że jeśli nie uda mi się zgodnie z planem dojechać do Gdańska, to lepiej, żebym w ogóle nie wracał.

Z taką motywacją (i wsparciem Przełożonych) po prostu musiało się udać!

Jak głosi legenda, prawo Archimedesa zostało przypadkowo odkryte przez jego twórcę podczas kąpieli w wannie. Układ okresowy pierwiastków podobno objawił się swemu wynalazcy, Dymitrowi Mendelejewowi, podczas snu. Paweł Cieślik nie ma pojęcia, w jaki sposób wpadł na pomysł, aby projekt nazwany „Południe – Północ” zadedykować właśnie małym podopiecznym Hospicjum w Tychach. Nie miał wcześniej nikogo w rodzinie, kto wymagałby opieki hospicyjnej, ani żadnych kontaktów z tego typu instytucją. – Szczerze? Ta myśl po prostu sama przyszła mi do głowy – przyznaje rowerzysta.

Czy dobre idee same szukają swoich wykonawców? Wygląda na to, że tak. Jest jeden warunek: jeśli chodzi o pomaganie potrzebującym, musi to być człowiek niezapatrzony w siebie, umiejący myśleć o innych. Przede wszystkim o innych. Taki, jak Paweł Cieślik.

Potrzeba niesienia ludziom pomocy towarzyszyła młodemu policjantowi od zawsze, podobnie jak zamiłowanie do sportu. Trenował różne dyscypliny, osiągając spore sukcesy. Jego ulubioną konkurencją były dotąd biegi długodystansowe, jednak kontuzja kolana spowodowała, że „przerzucił się” na rower. Właśnie dlatego na pomoc chorym dzieciom wyruszył na dwóch kółkach. Żeby było trudniej, liczącą 580 km trasę z Katowic do Gdańska pokonał na zwykłym „góralu”, którym codziennie dojeżdża do pracy w Komisariacie II Policji. Klasycznym rowerem szosowym byłoby zapewne wygodniej i jeszcze szybciej. Ale nie o to chodziło.

Droga od powstania pomysłu do jego realizacji zabrała sierżantowi Cieślikowi nieco więcej czasu, niż sam rajd, ale i tak przebiegała ekspresowo, bo niecałe dwa tygodnie. – Była to całkowicie spontaniczna akcja, taka „z sercem” i chyba dzięki temu wszystko udało się dopiąć na ostatni guzik – mówi Paweł. W realizacji przedsięwzięcia pomagało mu dwóch kolegów, również funkcjonariuszy policji: st. sierż. Piotr Wiszowaty i sierż. Mateusz Paszek. Stanowili oni jego ekipę techniczną, podążając za kolarzem samochodem wystawionym przez jednego ze sponsorów. Do ich zadań należało również serwowanie posiłków rowerzyście, który postanowił robić jak najmniej przerw i dlatego jadł w trakcie jazdy.

Mateusz Paszek przyjął na siebie jeszcze jeden obowiązek: rzecznika prasowego projektu. To z nim przez telefon kilkakrotnie ustalałam orientacyjny czas dojazdu do mety. Początkowo miała to być szósta rano, jednak ostateczny komunikat brzmiał: – Przyjedziemy przed drugą w nocy, ale Paweł chyba pojedzie dalej w Polskę i w Europę, taki jest zmotywowany – na gorąco meldował z trasy sierżant Paszek. Miał rację. Paweł Cieślik minął gościnnie otwartą bramę Hospicjum i w ferworze walki pedałował dalej przed siebie. Dopiero słysząc mój okrzyk „Halo, meta to już tu!” zawrócił i przekroczył jej linię. Natychmiast, pomimo nocnej pory, musiał dopełnić jeszcze obowiązku udzielenia licznych wywiadów czekającym na niego przedstawicielom mediów. Jeden z dziennikarzy zapytał: „Dlaczego chce Pan pomagać tym, którym pomóc już nie można?”. To pytanie pokazuje, jak bardzo hasło „Hospicjum to też Życie” potrzebuje takich ambasadorów jak Paweł Cieślik – ludzi, którzy swoją pasją i zaangażowaniem udowadniają, że zawsze jest coś, co możemy zrobić dla drugiego człowieka, nawet terminalnie chorego. Trzeba tylko w to mocno wierzyć.

Po zorganizowanej ad hoc konferencji prasowej przyszedł czas na kolację (śniadanie?) w murach Hospicjum, a następnie na zasłużony odpoczynek w budynku Fundacji Hospicyjnej. Podczas posiłku sierżant Cieślik nie opowiadał o swoim zmęczeniu, ani o kondycyjnym kryzysie, jaki przeżył pod Bydgoszczą. Pytał o Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC, o ludzi którzy tam pracują,  a przede wszystkim – o dzieci znajdujące się pod jego opieką.

Kto wie, może następny swój projekt Paweł Cieślik zadedykuje również podopiecznym gdańskiego Hospicjum? A tymczasem w internecie trwa aukcja charytatywna zorganizowana przez rowerzystę na rzecz Śląskiego Hospicjum dla Dzieci.  Można tam m.in. nabyć koszulki polskich sportowców z ich autografami. Zachęcamy do wzięcia udziału w licytacji. A Pawłowi serdecznie gratulujemy!


http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=33497815

Przekaż darowiznę online

kwota:

Fundacja Hospicyjna

Numer konta bankowego
72 1540 1098 2001 5562 4727 0001
KRS 0000 201 002
OFERTY PRACY
WSPIERAJ NAS

CHARYTATYWNE KARTKI ŚWIĄTECZNE

 

Wolontariat opiekuńczy

 

Rocznik

 

WSPIERAMY UKRAINĘ

 

Numer konta bankowego
92 1540 1098 2001 5562 3339 0008 
Prosimy o wpłaty z dopiskiem - Ukraina.

Księgarnia

MIASTO GDAŃSK

 

Tumbo Pomaga i Szkoli

Tumbo Pomaga Dorosłym i Dzieciom

Akademia Walki z Rakiem

Mój osobisty plan zdrowienia

Droga do równowagi

Sfinansowano ze środków Miasta Gdańska